rodzina Skupień

rodzina Skupień
rodzina Skupień

niedziela, 20 października 2013

Kopciuszek z Dobrej


Co mają ze sobą wspólnego córka amerykańskiego dyplomaty – Muriel White, jej mąż hrabia Herman von Seherr – Thoss i prosta śląska dziewczyna – Albina z domu Wilk – moja babcia ojczysta?
Otóż wszystkie te osoby połączyły wydarzenia jakie rozegrały się podczas II wojny światowej w majątku von Seherr- Thoss-ów w Dobrej na Opolszczyźnie . Historia rozpoczyna się właściwie w roku 1914,kiedy to nastoletnia Albina ( lub Balbina, bo tak mówiliśmy do babci) wyrusza ze swojego rodzinnego Rozkochowa do pobliskiego majątku w Dobrej. Wyrusza w poszukiwaniu pracy, by wspomóc rodzinę i zarobić na swoje utrzymanie. Początkowo pracuje w folwarku, w stodole przy krowach, ale pewnego dnia zauważa ją starsza pani von Thoss i zachwycona urodą dziewczyny zarządziła przeniesienie jej do pracy w pałacu. „ Taka piękna dziewczyna nie będzie robiła przy krowach” – miała powiedzieć hrabina. Tak rozpoczęła się kariera mojej babci Balbiny w dworskiej kuchni. Z czasem została jej szefową.
Rodzinna wieść niesie, że na urodę babci nie pozostał obojętny również syn hrabiny – Herman. W każdym razie mając 21 lat Albina zostaje wydana za Karola Jenka, stajennego hrabiego Hermana i jest już w ciąży  ze swoim pierwszym synem Janem. Zamieszkują w domu obok pałacu, a babcia dalej rządzi w pałacowej kuchni. Jest lubiana przez rodzinę von Thoss i często dostaje podarunki od hrabiego i jego żony Muriel. Okres międzywojenny mija dosyć spokojnie. Dzieci Balbiny często przebywają w pałacowej kuchni i jak to dzieci, niepomne zakazów buszują po pałacowych komnatach. Czas spokoju mija wraz z wybuchem II wojny.
Jeszcze przed wybuchem wojny hrabina Muriel odesłała trójkę swoich dzieci do rodziny w USA. Nie chciała aby jej synowie zostali żołnierzami hitlerowskiego wojska. Niestety na wojnę zostaje zmuszony pójść najstarszy syn Albiny – Jan ( moja mama twierdziła, że babcia opowiadała iż to hrabia osobiście kazał mu zgłosić się do wojska). Jan nigdy nie wrócił do swojej matki.
Okrutne czasy wojny zbliżyły do siebie 40 letnią kucharkę i 60 letnią Muriel . Ta ostatnia często odwiedzała babcię w jej domu i opowiadała jak bardzo boi się , ze gestapo ją aresztuje, wywiezie do Auschwitz, za to ,że ukrywa swoich synów i pomaga amerykańskim jeńcom. Bała się wychodzić do pałacowych ogrodów, bo twierdziła , ze ktoś ją śledzi.
Musiało być w tym ździebło prawdy , bo 15 marca 1945 roku hrabina popełniła samobójstwo skacząc z pałacowej wieży. Ponoć w tym samym momencie na dziedziniec pałacu wjechał samochód gestapo. Hrabinę pochowano w rodzinnym grobowcu w kościele w Dobrej.
Wspomnienie „ dobrej hrabiny” przetrwało w mojej rodzinie do dnia dzisiejszego , chociażby w takiej opowieści mojej ciotki , córki Albiny:
wujek  ( młodszy brat mojego ojca i ciotki) urodził się w 1939r. , w tym samym dniu co wnuk hrabiny. Niestety nigdy nie zobaczyła swojego wnuka, bo on był w USA, a hrabina nie mogła tam pojechać. Przychodziła wiec do babci i zajmowała się jej maleństwem. Przynosiła mu ubranka, zabawki, chodziła na spacery. Często mówiła , że to jej synek i prosiła moją mamę żeby go jej oddała. Babcia oczywiście nie chciała o tym słyszeć.”
W styczniu 1945 r. do Dobrej zbliżały się wojska radzieckie. Hrabia – wdowiec postanawia uciekać. W tych tragicznych chwilach pamięta jednak o pięknej Albinie i zajeżdża bryczką pod jej dom; „ Bierz dzieci i jakieś koce i wsiadaj. Wyjeżdżam do swojego majątku w Austrii. Jedź ze mną!” . Wyobrażam sobie, ze zrobiło to wrażenie na babci, ale niestety nie pojechała z hrabią. Oprócz swojej trójki dzieci miała wówczas pod opieką trójkę dzieci sąsiadki, która przebywała akurat w szpitalu, a hrabia nie zgodził się by wszyscy pojechali. Odjechał więc sam. Po drodze, gdzieś w okolicach Dzierżoniowa, zabrał do powozu jakąś kobietę z dziećmi, która po wojnie została jego żoną.
Albina wkrótce po odjeździe hrabiego musiała uciekać z Dobrej . Jeszcze raz , już po wojnie, los zetknie ją z rodziną Thoss, ale to inna historia.
Czy gdyby babcia Balbina nie była tak honorowa i odpowiedzialna i pojechała wówczas z hrabią jej historia skończyłaby się podobnie jak tej nieznanej mi kobiety? Czy przed nazwiskiem miałaby von? Jak potoczyłyby się losy jej dzieci i wnuków? I czy byłaby szczęśliwa? Czy bajkowa historia kopciuszka wydarzyłaby się w realnym świecie?
Nie odpowie mi już na te pytania, zmarła kiedy byłam jeszcze mała i bardzo słabo ją pamiętam. Moja mama i siostra wspominają jednak, że do końca życia była bardzo ciepłą i życzliwą ludziom osobą.
                                                             To babcia Balbina z dziećmi.
                                                               ( zdjęcie ocalałe z pożaru)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz