rodzina Skupień

rodzina Skupień
rodzina Skupień

poniedziałek, 15 października 2018

Gzdzie wtedy byłeś Przodku ?


Stowarzyszenie Opolscy Genealodzy, w którym działam już 5 lat, ogłosiło właśnie konkurs "Genealogie Niepodległości" (https://genealodzy.opole.pl/8717/oglaszamy-konkurs-genealogie-niepodleglosci)





Jako członek zarządu stowarzyszenia nie mogę brać udziału w zmaganiach, ale temat konkursu wzbudził moją ciekawość, zatem postanowiłam odszukać informacje o tym, co w dniu 11.11.1918 r. robili moi przodkowie. Co prawda nie przypominałam sobie, aby moi rodzice opowiadali o jakiś specjalnych zasługach antenatów w odzyskiwaniu niepodległości, nic mi nie wiadomo o tym, by wśród prawujków i pracioć byli jacyś powstańcy, legioniści i inni zasłużeni, ale w genealogi nigdy nic nie wiadomo i jak zacznę szperać, to ... 
Poza tym idea konkursu zakłada, że nie należy opisywać szlaku bojowego przodków, a raczej ich przeżycia, odczucia, to jak wpłynęło odzyskanie wolnej ojczyzny na ich codzienne życie.  

Hmmm, moi przodkowie i powinowaci wywodzą się z trzech różnych zaborów, już samo to pozwala przypuszczać, że dla każdego z nich "dzień niepodległości" znaczył co innego. Dla tego z Kongresówki być może był radosnym dniem zwycięstwa, dla tego z Galicji dopiero początkiem walki "o swoje państwo", a ten z Górnego Sląska był w rozterce i z niepewnością czekał na decyzje Wielkich tamtego świata. A może każdy z nich po prostu, tak po ludzku, cieszył się z tego, że nastały spokojniejsze dni? Nie wiem, wyruszam dopiero w tę podróż do początku lat dwudziestych ubiegłego wieku uzbrojona w czysto statystyczną wiedzę:

  • moi dziadkowie i pradziadkowie macierzyści w tym czasie mieszkali w Zagłębiu Dąbrowskim, a ich dalsi krewni w okolicach Miechowa i Pińczyc. Pradziadkowie mieli wówczas ponad 30 lat, a dziadkowie byli dziećmi w wieku szkolnym, nawet nie nastolatkami. 

  • pradziadkowie ojczyści byli mężczyznami w sile wieku, a ich dzieci - moi dziadkowie- wchodzili w dorosłość i mieli po 18 lub 19 lat. 

  • pradziadków i dziadków ojczystych męża koniec I wojny zastał w Galicji. Natomiast jego przodkowie ze strony mamy żyli w okolicach Gór Świętokrzyskich. W rodzinnym albumie zachowało się zdjęcie dziadka Józefa Struzika pełniącego straż na posterunku granicznym w Gniazdowie.
Józef Struzik na strażnicy w Gniazdowie

Tyle wiem na tym pierwszym etapie podróży. Mam nadzieję, że za parę dni będę mogła już napisać coś więcej. No i z niecierpliwością czekam na możliwość przeczytania "Genealogi Niepodległości" pozostałych historyków rodzin.

niedziela, 30 września 2018



Lorenzowie cz.2


Anna urodziła się 16.07.1900 r. w Dolinie w domu pod nr 179 jako pierworodna córka Józefa Lorenza (rolnika) i Teresy Kaufhold. Chrzestnymi małej Ani zostali Józef Lorenz (stryjeczny dziadek? Ojciec?) i Ludwika Winter żona Jana rolnika. Józef i Teresa doczekali się jeszcze ośmiorga potomstwa: 5 córek i 3 chłopców. Niestety troje z nich (Rudolf, Joanna, Paulina) umiera w niemowlęctwie. Każde przeżywa tylko jeden rok. Dla rodziców były to zapewne ciężkie czasy, ponieważ dzieci rodzą się i umierają właściwie co dwa lata. Na szczęście narodziny piątego w kolejce Jana kończą złą passę. O życiu Anny w rodzinnym domu nie wiem właściwie nic. Jeden z byłych mieszkańców Doliny twierdzi, że Lorenzowie mieszkali na tak zwanym Broczkowie, dzielnicy Doliny leżącej na krańcach miasta, przy drodze na Bolechów i Hoszów.W pamięci mieszkańców zachowali się jako Niemcy, chociaż w przekazach rodzinnych utarło się mówić, iż babcia Anna była Austriaczką. Dlaczego? Być może nie chciano przyznawać się do niemieckich korzeni w latach powojennych, a być może sama rodzina babci opowiadała, że przybyli z Wiednia, co mogło być prawdą, bo tam był punkt przerzutowy dla kolonistów józefińskich.

Mając 28 lat, wychodzi za mąż za sześć lat młodszego Karola Ilnickiego z Doliny. Małżeństwo to było ponoć zaaranżowane przez rodziców młodych ze względów materialnych. Anna i Karol musieli jednak przypaść sobie do gustu, bo przeżyli wspólnie w zgodzie ponad 30 lat. Początkowe spokojne życie rodzinne przerwała im II wojna światowa. Lorenzowie jako potomkowie niemieckich osadników muszą podporządkować się niemiecko – radzieckiej umowie i w ramach akcji „ Heims ins Reich” zostają przesiedleni na tereny należące do Niemiec. Małżeństwo wraz z dwojgiem dzieci dociera aż do Hamburga. Nie mogąc się zaaklimatyzować w nowym miejscu, postanawiają wrócić do Doliny, gdzie pozostało rodzeństwo Karola. Do wyjazdu z Doliny i okolic zostali zmuszeni także pozostali członkowie rodzinny Anny. Jej bratanek Adam Lorenz wspomina ten okres tak:

Pamiętam, że wyjeżdżały całe rodziny. Ja jechałem z dziadkiem (Józef Lorenz – ojciec Anny), matką, bratem Józefem i malutką siostrzyczką Ireną. Ojciec mój został w tym czasie wcielony do wojska niemieckiego i walczył na froncie wschodnim. Było nam ciężko. Dziadek cały czas wspominał Dolinę i to, co tam pozostawili. W nowym miejscu nie czuł się dobrze. Z tej zgryzoty popełnił samobójstwo: powiesił się. Mama postanowiła wyjechać dalej i dotarliśmy do Meklemburgii. Tam mieszkaliśmy i pracowaliśmy w gospodarstwie rolnym aż do końca wojny. Po wojnie matka rozpoczęła poszukiwania ojca, bo nie było żadnych wieści o nim. W poszukiwaniach pomógł Czerwony Krzyż. Okazało się, że ojciec przebywa w Szkocji. Pojechaliśmy więc do niego i tam rozpoczęliśmy nowe życie”.

W Szkocji Adamowi i jego rodzinie powiodło się. Mieli tam wielkie gospodarstwo rolne, a z czasem zajęli się hodowlą świń. W nowym miejscu rodzina powiększa się i na świat przychodzi Elżbieta.

Adam, już jako dorosły człowiek, wyjeżdża do Kanady, gdzie zatrudnia się na etacie robotnika budowlanego. Odłożywszy trochę grosza, kupuje farmę i hoduje krowy. Sprowadza do Kanady swojego brata Józefa z rodziną i po pewnym czasie otwierają własną firmę budowlaną.

Anna doczekała końca wojny w Dolinie, ale niestety znowu przyszło jej opuścić rodzinne strony, zostawić dorobek małżeńskiego życia i ruszyć w nieznane. Jej mąż nie chciał przyjąć obywatelstwa radzieckiego i zostali repatriowani na polskie Ziemie Odzyskane. Po wielu perypetiach osiedlają się w Opolu, gdzie Anna umiera w 1965 r.