rodzina Skupień

rodzina Skupień
rodzina Skupień

poniedziałek, 31 października 2016

Serafin Ilnicki. Zamachowiec? Desperat? Szaleniec?









Czas wydarzeń :  10.06. 1904 r., godzina: wczesne popołudnie (tu mała niezgodność wśród relacjonujących. Jedni podają około 13:00 inni o 14:00)

Miejsce wydarzeń:  Szwajcaria, Bern, ul. Związkowa

Bohaterowie:  baron Serafin Ilnicki – inżynier
                           poseł rosyjski – Szadawski ( Żadowski)

Świadkowie:   przypadkowy przechodzień (źródła nie podają nazwiska ani imienia)

Zeznania świadka:  Około godziny 13:00 przechodziłem ulicą Związkową i zauważyłem dwóch mężczyzn kłócących się i żywo gestykulujących.  Minąłem ich i kiedy byłem już w pewnej odległości usłyszałem strzał. Odwróciłem się i  zobaczyłem jak jeden z mężczyzn upada, a potem podnosi się,a drugi ucieka. Rzuciłem się w pogoń za uciekającym. Udało mi się złapać uciekiniera i przekazałem go policji.
Oficjalny przekaz policji: Zatrzymany baron Serafin Ilnicki, inżynier, podał się za obywatela tureckiego i przyznał się  do postrzelenia posła rosyjskiego.  Znaleziono przy nim rewolwer kaliber 7 mm z nabojami. Pytany co było powodem owego zamachu na życie Szadawskiego  odpowiedział, że czuje się oszukany przez władze carskie i osobiście przez posła, gdyż ten nie spełnił obietnic poczynionych wobec Ilnickiego.  Otóż pan poseł obiecał swego czasu, że poruszy przed carem sprawę niesłusznego (zdaniem Ilnickiego) odebrania mu majątku, ponieważ nie otrzymywał w owej sprawie żadnej odpowiedzi, w stanie wzburzenia - strzelił.

Sprawa okazała się  rozwojowa, bo jak wykazało śledztwo Ilnicki nie był poddanym tureckim tylko austriackim i biegli sądowi w Wiedniu orzekli, że Serafin jest niepoczytalny i zamknęli go w specjalnym zakładzie. Ilnicki jednak zdołał zbiec i schronił się we Lwowie, gdzie właściwie to na swoje życzenie, wpadł w ręce policji, ponieważ pisał listy do burmistrza Lwowa i podawał w nich swój adres zamieszkania. Lekarze lwowscy uznali go za w pełni poczytalnego ale i tak umieszczono pana inżyniera w Kulparkowie (zakładzie dla umysłowo chorych). Ilnicki jednak nie dał za wygrana i próbował zorganizować  zbrojny bunt pensjonariuszy zakładu. Na szczęście lekarze pracujący w zakładzie w porę się zorientowali, ze coś się dzieje. Przeprowadzona rewizja w pokoju Ilnickiego ujawniła zgromadzoną tam broń: dwa 6.strzałowe rewolwery (nabite) i 38 ostrych nabojów.  Wszczęto śledztwo, które wykazało, że  Ilnickiemu pomagali pracownicy zakładu w Kulparkowie.
 Powyższy opis wypadków został zrekonstruowany na podstawie notek prasowych w gazetach codziennych z lat 1904 – 1912 takich jak:
Ziemia Lubuska z 18.10.1912 r.                               
Czas 11.06.1904                               
Słowo z 11.06.1904 r.
Gazeta Narodowa z 10.11.1908

Nowa Gazeta  z 13.11.1908 r.
Głos Śląski       z 14.06.1904 r.
                                                       Goniec Wileński z 8.08.1909 r.
Czy ów Serafin jest spokrewniony z rodziną mojego męża?  Ile prawdy kryje się w opowieści "barona" na temat krzywd, jakich doznał od rządu rosyjskiego? Żeby się tego dowiedzieć, muszę dotrzeć do innych źródeł. Sprawdzić gdzie się urodził, kim byli jego rodzice. Pewne ślady kryją się w wymienionych powyżej notkach prasowych, trzeba tylko pójść ich śladem.  Wiem jedno - gazety wychodzące w czasach, w których żyli nasi przodkowie, mogą być dla nas nieocenionym źródłem informacji. Informacje na temat zamachowca Ilnickiego znalazłam dzięki portalowi  http://anno.onb.ac.at/.  Bardzo polecam wyszukiwarkę nazwisk na tym portalu. Dla nieznających języków obcych jest możliwość wyboru czasopism w języku polskim. Ciekawe, jakie rewelacje odkryję, wyszukując nazwiska innych członków rodziny?

        

sobota, 12 marca 2016

Jeszcze o Muriel White

Postać Muriel White Seher-Thosss nie przestaje mnie intrygować. Im częściej wymieniam mail z Pawłem, prawnukiem "Dobrej Pani", tym bardziej jestem zafascynowana nią i światem, w którym przyszło jej żyć. Losy mojej rodziny tylko przez chwilę skrzyżowały się z losami Muriel i jej bliskich, a jednak to wystarczyło, by obudzić we mnie ciekawość na tyle, że co jakiś czas porzucam poszukiwania moich przodków i zagłębiam się w historię hrabiny z Dobrej. Tym razem dotarłam do informacji o najstarszym synu Hermana i Muriel - Hansie ST.  

Hans Christoph Roger Heinrich Hermann Ernst urodził się 06.02.1912 r.  Na temat dzieciństwa ST nie wiem prawie nic. Mogę się tylko domyślać na podstawie listów od Pawła i opowiadań cioci Agnieszki, że nie było ono takie znowu beztroskie. Hrabia ponoć nie był czułym ojcem. W ich domu nie wolno było dzieciom bawić się zbyt głośno, koledzy byli także niemile widziani.  Przyszły spadkobierca Dobrej opuszcza ją jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Wieść niesie, że to matka hrabina Muriel wymusiła na synu wyjazd za ocean. Jako w połowie Amerykanin nie ma problemu z osiedleniem się w USA.  Hans jest już dorosłym człowiekiem i, jak twierdzi jeden z lokalnych historyków amatorów, żonatym z piękną Amerykanką Marian. Według relacji owego lokalnego historyka ślub odbywa się w Rozkochowie, drugim majątku hrabiego Hermana. Tymczasem ja odnalazłam w internecie zdigitalizowany numer czasopisma "Wiener Salonblat", w którym zamieszczono zdjęcia ze ślubu młodego ST  w USA! Oto tłumaczenie fragmentu opisującego to wydarzenie: 

Wiener Salonblat 24.07.1938 r.
"W Hicksville, USA odbył się niedawno ślub hrabiego Hermana Christopha ST starszego syna hrabiego Hermana ST i hrabiny Muriel z domu White z piękną jak z obrazka panną Marian Kingsland. Młoda para brała ślub w posiadłości wuja i ciotki Marian, państwa Leonard, zwanej Park von Manetto Hill Farm przed ołtarzem wykonanym z kwiatów ogrodowych. Posiadłość znajduje się w historycznym miejscu. W XVI w. było to miejsce krwawej bitwy między Indianami a białymi osadnikami. Orszak ślubny przechodząc przez ten piękny zielony park, stanowił wspaniały obraz. Narzeczona w sukni z białego tiulu, z długim welonem i bukietem orchidei w ręku, została doprowadzona do ołtarza przez swojego ojca Georga Lovett Kinsland i brata pana młodego Hermana ST. Pannie młodej towarzyszyła honorowa eskorta w postaci Margaret ST (siostry pana młodego) i Audrej K. Anderton. Obie w sukniach z organtyny w podobnym stylu jak suknia pani młodej. Druhny miały niebieskie suknie a drużbowie  fraki i cylindry. [...]
Po ślubie odbyło się duże przyjęcie na tarasie parku. Hrabina Marian pochodzi z bardzo znanej i dobrze sytuowanej rodziny amerykańskiej. Jej matka , także Marion z domu nazywa się Forest Cannon, jej kuzyn Walter Kinsland jest mężem księżniczki Marii- Luizy von Orleans ciotki zmarłego ksiecia Herzogs von Vendom. Ze strony ojca spokrewniona jest z rodziną Astors. Pan młody jest pół Amerykaninem, jego matka to Muriel ST z domu White, córka Henriego White byłego ambasadora USA we Francji. Także królowa Albanii, Geraldine, jest jedną z kuzynek pana młodego."

W gazecie znajdziemy również zdjęcia z tej uroczystości.




Czyżby podwójna ceremonia? Jedna w Rozkochowie, druga w USA. Może to zaręczyny odbyły się w majątku ST a ślub w Ameryce? Przeszukałam bazę Ellis Island i nie znalazłam manifestu okrętowego Marian z 1938 r., który potwierdziłby jej podróż z Europy do USA. Jest natomiast informacja o podróży Hansa. Przybył do Nowego Jorku w maju 1938 roku na statku "Rex" mając 27 lat jako kawaler. Z manifestu możemy dowiedzieć się, że miał około 6 stóp wzrostu, niebieskie oczy i blond włosy. W rubryce "miejsce pracy/zawód" wpisano "student". Co więc zrobić z informacją o ślubie w Rozkochowie i o tym, że wyjechał do USA z żoną? 

pierwsza strona manifestu okrętowego
 (http://www.libertyellisfoundation.org/passenger-details/)


 W istniejącej literaturze jest prezentowany pogląd, iż Hans nie był akceptowany przez rodzinę Marian i w końcu zmuszono parę do rozwodu. Każde z nich wstąpiło w inny związek małżeński. Ponownie członków rodziny ST dosięgła nieszczęśliwa miłość.  Pieniądze, pozycja społeczna liczyły się bardziej niż uczucia. Jednak Marion do końca życia utrzymywała przyjazne kontakty z rodziną Hansa. Pisał o tym do mnie Paweł, prawnuk Muriel. Jego babcia Margaret (córka Muriel) pod koniec swojego życia podarowała swojej byłej bratowej broszkę z jajem Faberge. Broszka ta należała kiedyś do teściowej Marian - Muriel ST.  Muriel pewnie ucieszyłaby się z takiego postępku córki. Myślę, że dobrze rozumiała swojego syna i byłą synową. Wszak sama tkwiła w nieszczęśliwym małżeństwie, o czym pisze w swoich listach wysyłanych do USA, których adresatami byli najczęściej brat i bratowa. 



   

zdjęcia pochodzą ze zbiorów prywatnych

Paula Church.



Listy hrabiny dostarczają także wiadomości na temat jej politycznej działalności. Już w 1931 r. pisała do brata, że boi się wybuchu wojny, że jak do niej dojdzie, to jej synowie nie przeżyją. Chyba już wtedy planowała ich wyjazd do USA.  W korespondencji są także ślady dotyczące historii Polski. Chodzi o powstania śląskie. Kopie tych listów posiada Paul Church, a większość z nich znajduje się w bibliotece Kongresu USA. Mam nadzieje, że kiedyś będzie dane mi przeczytać je.