Anna
urodziła się 16.07.1900 r. w Dolinie w domu pod nr 179 jako pierworodna
córka Józefa Lorenza (rolnika) i Teresy Kaufhold. Chrzestnymi małej Ani
zostali Józef Lorenz (stryjeczny dziadek? Ojciec?) i Ludwika Winter
żona Jana rolnika. Józef i Teresa doczekali się jeszcze ośmiorga
potomstwa: 5 córek i 3 chłopców. Niestety troje z
nich (Rudolf, Joanna, Paulina) umiera w niemowlęctwie. Każde przeżywa
tylko jeden rok. Dla rodziców były to zapewne trudne czasy, ponieważ
dzieci rodzą się i umierają właściwie co dwa lata. Na szczęście
narodziny piątego w kolejce Jana kończą złą passę. O życiu Anny w
rodzinnym domu nie wiem właściwie nic. Jeden z byłych mieszkańców Doliny
twierdzi, że Lorenzowie mieszkali na tak zwanym Broczkowie, dzielnicy
Doliny leżącej na krańcach miasta, przy drodze na Bolechów i Hoszów. W
pamięci mieszkańców zachowali się jako Niemcy, chociaż w przekazach
rodzinnych utarło się mówić, iż babcia Anna była Austriaczką. Dlaczego?
Być może nie chciano przyznawać się do niemieckich korzeni w latach
powojennych, a być może sama rodzina babci opowiadała, że przybyli z
Wiednia, co mogło być prawdą, bo tam był punkt przerzutowy dla
kolonistów józefińskich.
Mając 28 lat wychodzi za mąż za sześć lat młodszego Karola Ilnickiego z
Doliny. Małżeństwo to było ponoć zaaranżowane przez rodziców młodych ze
względów materialnych. Anna i Karol musieli jednak przypaść sobie do
gustu, bo przeżyli wspólnie w zgodzie ponad 30 lat. Początkowe spokojne
życie rodzinne przerwała im II wojna światowa. Lorenzowie jako
potomkowie niemieckich osadników muszą podporządkować się niemiecko –
radzieckiej umowie i w ramach akcji „Heims ins Reich” zostają
przesiedleni na tereny należące do Niemiec. Małżeństwo wraz z dwojgiem
dzieci dociera aż do Hamburga. Nie mogąc się zaaklimatyzować w nowym
miejscu, postanawiają wrócić do Doliny, gdzie pozostało rodzeństwo
Karola. Do wyjazdu z Doliny i okolic zostali zmuszeni także pozostali
członkowie rodzinny Anny. Jej bratanek Adam Lorenz wspomina ten okres
tak :
Pamiętam, że wyjeżdżały całe rodziny. Ja jechałem z dziadkiem (Józef
Lorenz – ojciec Anny), matką, bratem Józefem i malutką siostrzyczką
Ireną. Ojciec mój został w tym czasie wcielony do wojska niemieckiego i
walczył na froncie wschodnim. Było nam ciężko. Dziadek cały czas
wspominał Dolinę i to, co tam pozostawili. W nowym miejscu nie czuł się
dobrze. Z tej zgryzoty popełnił samobójstwo: powiesił się. Mama
postanowiła wyjechać dalej i dotarliśmy do Meklemburgii. Tam
mieszkaliśmy i pracowaliśmy w gospodarstwie rolnym aż do końca wojny. Po
wojnie matka rozpoczęła poszukiwania ojca, bo nie było żadnych wieści o
nim. W poszukiwaniach pomógł Czerwony Krzyż. Okazało się, że ojciec
przebywa w Szkocji. Pojechaliśmy więc do niego i tam rozpoczęliśmy nowe
życie”.
W
Szkocji Adamowi i jego rodzinie powiodło się. Mieli tam wielkie
gospodarstwo rolne, a z czasem zajęli się hodowlą świń. W nowym miejscu
rodzina powiększa się i na świat przychodzi Elżbieta.
Adam, już jako dorosły człowiek, wyjeżdża do Kanady, gdzie zatrudnia
się na etacie robotnika budowlanego. Odłożywszy trochę grosza kupuje
farmę i hoduje krowy. Sprowadza do Kanady swojego brata Józefa z rodziną
i po pewnym czasie otwierają własną firmę budowlana.
Anna doczekała końca wojny w Dolinie, ale niestety znowu przyszło jej
opuścić rodzinne strony, zostawić dorobek małżeńskiego życia i ruszyć w
nieznane. Jej mąż nie chciał przyjąć obywatelstwa radzieckiego i zostali
repatriowani na polskie Ziemie Odzyskane. Po wielu perypetiach
osiedlają się w Opolu, gdzie Anna umiera w 1965 r.
Witam, część mojej rodziny od strony ojca nosi nazwisko Lorenc. Babcia pochodzi z okolic Sanoka, poszukuję wszelkich informacji o tym nazwisku. Proszę o kontakt. Pozdrawiam, Dominika
OdpowiedzUsuńPani Dominiko, u mnie jest sytuacja podobna. Szukam informacji dotyczących mojego nazwiska. O dziadku praktycznie nic nie wiem (Józef Lorenc, zmarł w latach 80), babcia urodzona w Nienadowej (okolice Sanoka) Michalina Sztur, także mało wiem. Szukam dalej. Powodzenia
Usuń