Statystyki mojego komputerowego programu genealogicznego podają, że
wśród moich i mojego ślubnego wstępnych zawarto 89 związków małżeńskich.
O rozwodach nic mi nie wiadomo. Najdłużej trwającym związkiem były
małżeństwa naszych rodziców – 49 lat. W obu przypadkach śmierć jednego z
małżonków stanie na drodze do obchodów „ Złotych Godów”.
Ciekawie przedstawiają się również różnice wieku między małżonkami. W
sześciu przypadkach na te 89 to żona była starsza od męża. Największa
różnica wynosiła 7 lat. Było tak w przypadku 3x prababki ciotecznej
mojego męża – Wiktorii Ilnickiej, córki Jana i Tekli Ponarskiej.
Wiktoria , to w ogóle dosyć interesująca osóbka. Wychodziła za mąż
trzykrotnie . W ciągu pięciu lat pochowała dwóch mężów : pierwszy mąż
był jej rówieśnikiem , drugi właśnie o 7 lat młodszy ( w chwili zawarcia
związku miał 18 lat ona 25). Niestety prababcia długo nie cieszyła się
młodym mężem. Dziewięć miesięcy po ślubie Maciej umiera. Zdążyła jeszcze
mieć z nim dwoje dzieci. Tak..tak.. dwoje! Pierwsze z nich urodziło się
20 dni po ślubie. Zapisane zostało jako dziecko z prawego łoża i nosiło
nazwisko Macieja. Nie wiem czy mógł to być pogrobowiec, którego Maciej
uznaje za swoje czy raczej prababcia zaszalała i musiała brać ślub? Nie
odnalazłam aktu śmierci jej pierwszego męża. Kolejne dziecię przyszło na
świat sześć miesięcy po śmierci drugiego męża.
Na swojego trzeciego towarzysza życia Wiktoria czeka 4 lata , ale
musiała być już bardzo osamotniona skoro na miesiąc przed ślubem rodzi
córeczkę Katarzynę, a przyszły małżonek uznaje dziecię za swoje, co
księżulo skrupulatnie odnotował w księgach. Dziecię zapisano jako „z
nieprawego łoża” ale zamieszczono dopisek o uznaniu ojcostwa. Wiktoria
rodzi jeszcze czwórkę dzieci, w sumie z trzema mężami ma ich siedmioro
czym prawie dorównuje swojemu ojcu – Janowi. Ten z dwoma żonami ma 12
dzieci.
Jan
znajduje się także w czołówce notowań w kategorii: „Największa różnica
wieku między małżonkami”. Jego druga żona była młodsza od niego o 12
lat. Chociaż zdecydowane pierwsze miejsce w tej kategorii należy się
mojemu pradziadkowi macierzystemu Józefowi Sendkowi. Kiedy zmarła jego
pierwsza żona wziął sobie za towarzyszkę życia jej siostrę – 14 lat
młodszą od siebie Stanisławę.
Przyglądając się statystykom genealogicznym dotyczących moich przodków
widać, ze jeszcze dwa pokolenia do tyłu kobiety były bardzo płodne i
właściwie to na okrągło były w ciąży. Nie wiem na ile był to ich wybór, a
na ile potrzeba czasów, normy obyczajowe. Sporo dzieci umierało we
wczesnym dzieciństwie, rodzina potrzebowała rąk do pracy, a więc trzeba
było zastąpić te , które przedwcześnie odeszły. Pewnie także w tamtych
czasach niezbyt przychylnym okiem patrzono na mężatki bezdzietne, no i
mężczyzna, który nie miał spadkobiercy nie był mężczyzną.
Pokolenie
moich rodziców i moje ograniczało się raczej do dwójki dzieci, no w
porywach szaleństwa do trójki. Jak będzie w pokoleniu, które obecnie
wkracza w wiek prokreacyjny? Jakoś marnie to widzę – póki co posucha.
Nie wiem czy małżeństwa pra... były szczęśliwe czy nie ? Z opowiadań
mojej mamy wiem tylko tyle, że jej rodzice bardzo się kochali, chociaż
dziadek Mietek ponoć miewał jakieś skoki w bok, ale babcia mu wszystko
wybaczała , a tak po prawdzie to on nie widział świata poza nią. Dziadek
pięknie śpiewał i kiedy babcia była na niego obrażona, to potrafił
stanąć pod oknem ich domu i śpiewać na cale gardło „ ta ostatnia
niedziela, jutro się rozstaniemy...” babci miękło serce i dołączała do
niego. Już w duecie kończyli piosenkę . O rozstaniu nie było mowy.
Z kolei kiedy zapytałam teściową czy wie jak poznali się dziadkowie
mojego męża i dlaczego się pobrali, to usłyszałam odpowiedź, że to nie
było małżeństwo z miłości. To ich rodzice o tym zadecydowali a chodziło o
majątek – jego powiększenie. Byli jednak bardzo zgodną parą, która
przeżyła ze sobą ciężkie lata tułaczki wojennej, repatriacji i
niełatwych pierwszych lat pobytu na Ziemiach Odzyskanych.
Najbardziej jednak utkwiła mi w pamięci rozbrajająca szczerość mojej
mamy, która stwierdziła, że wyszła za mojego ojca „ bo był
najprzystojniejszy w całej wsi”.
moi rodzice : Alicja i Gerard Jenkowie
Moi dziadkowie macierzyści: Wanda i Mieczysław Sendkowie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz