rodzina Skupień

rodzina Skupień
rodzina Skupień

środa, 20 listopada 2013

Małżeństwo, rozwody,romanse i statystyka genealogiczna


Statystyki mojego komputerowego programu genealogicznego podają, że wśród moich i mojego ślubnego wstępnych zawarto 89 związków małżeńskich. O rozwodach nic mi nie wiadomo. Najdłużej trwającym związkiem były małżeństwa naszych rodziców – 49 lat. W obu przypadkach śmierć jednego z małżonków stanie na drodze do obchodów „Złotych Godów”.
Ciekawie przedstawiają się również różnice wieku między małżonkami. W sześciu przypadkach na te 89 to żona była starsza od męża. Największa różnica wynosiła 7 lat. Było tak w przypadku 3x prababki ciotecznej mojego męża – Wiktorii Ilnickiej, córki Jana i Tekli Ponarskiej.
Wiktoria, to w ogóle dosyć interesująca osóbka. Wychodziła za mąż trzykrotnie. W ciągu pięciu lat pochowała dwóch mężów: pierwszy mąż był jej rówieśnikiem, drugi właśnie o 7 lat młodszy (w chwili zawarcia związku miał 18 lat ona 25). Niestety prababcia długo nie cieszyła się młodym mężem. Dziewięć miesięcy po ślubie Maciej umiera. Zdążyła jeszcze mieć z nim dwoje dzieci. Tak..tak.. dwoje! Pierwsze z nich urodziło się 20 dni po ślubie. Zapisane zostało jako dziecko z prawego łoża i nosiło nazwisko Macieja. Nie wiem, czy mógł to być pogrobowiec, którego Maciej uznaje za swoje, czy raczej prababcia zaszalała i musiała brać ślub? Nie odnalazłam aktu śmierci jej pierwszego męża. Kolejne dziecię przyszło na świat sześć miesięcy po śmierci drugiego męża.
Na swojego trzeciego towarzysza życia Wiktoria czeka 4 lata, ale musiała być już bardzo osamotniona, skoro na miesiąc przed ślubem rodzi córeczkę Katarzynę, a przyszły małżonek uznaje dziecię za swoje, co księżulo skrupulatnie odnotował w księgach. Dziecię zapisano jako „z nieprawego łoża”, ale zamieszczono dopisek o uznaniu ojcostwa. Wiktoria rodzi jeszcze czwórkę dzieci, w sumie z trzema mężami ma ich siedmioro, czym prawie dorównuje swojemu ojcu – Janowi. Ten z dwoma żonami ma 12 dzieci.
Jan znajduje się także w czołówce notowań w kategorii: „Największa różnica wieku między małżonkami”. Jego druga żona była młodsza od niego o 12 lat. Chociaż zdecydowane pierwsze miejsce w tej kategorii należy się mojemu pradziadkowi macierzystemu Józefowi Sendkowi. Kiedy zmarła jego pierwsza żona wziął sobie za towarzyszkę życia jej siostrę – 14 lat młodszą od siebie Stanisławę.
Przyglądając się statystykom genealogicznym dotyczących moich przodków widać, że jeszcze dwa pokolenia do tyłu kobiety były bardzo płodne i właściwie to na okrągło były w ciąży. Nie wiem, na ile był to ich wybór, a na ile potrzeba czasów, normy obyczajowe. Sporo dzieci umierało we wczesnym dzieciństwie, rodzina potrzebowała rąk do pracy, a więc trzeba było zastąpić te, które przedwcześnie odeszły. Pewnie także w tamtych czasach niezbyt przychylnym okiem patrzono na mężatki bezdzietne, no i mężczyzna, który nie miał spadkobiercy nie był mężczyzną.
Pokolenie moich rodziców i moje ograniczało się raczej do dwójki dzieci, no w porywach szaleństwa do trójki. Jak będzie w pokoleniu, które obecnie wkracza w wiek prokreacyjny? Jakoś marnie to widzę – póki co posucha.
Nie wiem, czy małżeństwa pra... były szczęśliwe czy nie? Z opowiadań mojej mamy wiem tylko tyle, że jej rodzice bardzo się kochali, chociaż dziadek Mietek ponoć miewał jakieś skoki w bok, ale babcia mu wszystko wybaczała, a tak po prawdzie to on nie widział świata poza nią. Dziadek pięknie śpiewał i kiedy babcia była na niego obrażona, to potrafił stanąć pod oknem ich domu i śpiewać na całe gardło „ta ostatnia niedziela, jutro się rozstaniemy...” babci miękło serce i dołączała do niego. Już w duecie kończyli piosenkę. O rozstaniu nie było mowy.
Z kolei, kiedy zapytałam teściową, czy wie jak poznali się dziadkowie mojego męża i dlaczego się pobrali, to usłyszałam odpowiedź, że to nie było małżeństwo z miłości. To ich rodzice o tym zadecydowali, a chodziło o majątek – jego powiększenie. Byli jednak bardzo zgodną parą, która przeżyła ze sobą ciężkie lata tułaczki wojennej, repatriacji i niełatwych pierwszych lat pobytu na Ziemiach Odzyskanych.
Najbardziej jednak utkwiła mi w pamięci rozbrajająca szczerość mojej mamy, która stwierdziła, że wyszła za mojego ojca „bo był najprzystojniejszy w całej wsi”.



 moi rodzice : Alicja i Gerard Jenkowie



Moi dziadkowie macierzyści: Wanda i Mieczysław Sendkowie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz