Pomysł na ten wpis powstał w wyniku
rozmowy z Pajolą i Generałem ( moimi genealogicznymi przyjaciółmi), którą przeprowadziliśmy w drodze do
Warszawy. Jechaliśmy na kolejne urodziny Genpolu i chcąc się bliżej poznać gawędziliśmy o swoich
poszukiwaniach genealogicznych, rodzinach. W którymś momencie
nadmieniłam, że mój ojciec urodził się w Dobrej pod Opolem. Zauważyłam
błysk zainteresowania w oczach Joli i usłyszałam: " Czy ten zamek
jeszcze tam jest? Nie wiesz co z nim się dzieje? ". Oczywiście
wiedziałam, bo jak miałam nie wiedzieć skoro przez całe swoje dzieciństwo
słyszałam opowieści związane z tym pałacem. Moja opowieść wyraźnie
poruszyła słuchaczy, a Jola zasugerowała abym opisała to wszystko.
Rozmyślając nad tym w domu, pomyślałam; " kurcze, przecież w życiu
naszej rodziny ciągle przewijały się jakieś pałace. Może nie wszystkie są
aż w tak dużym stopniu związane z jej członkami jak Dobra, ale jednak"
. Postanowiłam więc opowiedzieć o wszystkich, tym bardziej, że
przecież spora część z Was nie pochodzi z Opolszczyzny i może nie zna
tych terenów, a warto je poznać bliżej. Zatem rozpoczynam opowieść. Na początek Dobra związana z rodziną Jenek.
to pałac w Dobrej, stan z XIX
Pierwszy
znany obiekt powstał w tym miejscu w XVIII w., a jego budowniczym
był Erdmann Karol von Redern. Jednak już wcześniej w Dobrej mieściła
się siedziba rycerska. Jak pisze Roman Sękowski w Herbarzu szlachty
śląskiej na przełomie XIV i XV w. w dokumentach książąt opolskich
występowali panowie z Dobrej. W 1780 r. pałac nabyła rodzina von
Seherr-Thoss, która aż do 1945 r. posiadała majątek. Całkowita
przebudowa obiektu w stylu neogotyckim wg projektów architekta
Gottge-treu z Charlottenhof nastąpiła w latach 1857-1860. W 1945 r.
pałac spłonął i popadł w ruinę i wygląda tak:
http://www.k-k.pl/zamki/dobra.html
W tym zamku mama mojego taty, czyli babcia (a raczej jak mówią na
Śląsku "ołma") Balbina, pełniła funkcję szefowej kuchni, a jak opowieść
rodzinna głosi jej związki z hrabią Seherr - Thoss nie były tylko czysto
służbowe.
Dziadek, późniejszy mąż babci Balbiny był stajennym ( koniuszym) u tegoż hrabiego. Czasami pełnił również funkcję stangreta, gdy pan zamku jechał w odwiedziny np. do pobliskiej Mosznej ( też jest tam piękny zamek, zwany zamkiem pijanego architekta). Po lewej stronie pałacu ( patrząc na zdjęcie) stał dom babci i dziadka, oddany do ich dyspozycji przez samego hrabiego. Solidny duży budynek, w którym urodził się mój ojciec i jego rodzeństwo. Pamiętam z dzieciństwa opowieści siostry taty, ciotki Agnieszki, o pięknej sali balowej w zamku hrabiego, gdzie jadano śniadania świąteczne, na które zapraszano całą służbę. O tym jak pięknie była urządzona oraz o kryształowym wielkim żyrandolu wiszącym nad stołem. Kiedy byłam już w szkole podstawowej rodzina doszła do wniosku, że należy pokazać mi miejsce urodzenia taty. Zajechaliśmy do parku otaczającego zamek. Tata od razu zaczął opowiadać: tu była droga, tam jeden staw, tu mostek itd. Wreszcie pojawiła się bryła zamku. Majestatyczne ściany , które zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Z daleka nie było widać,że to ruina, dopiero jak podeszliśmy bliżej , zobaczyłam ogrom zniszczeń dokonanych przez historię, upływający czas, ale i głupotę ludzi. Z opowieści ojca dowiedziałam sie, ze w czasie wojny zamek był bombardowany, a reszty zniszczeń dokonali żołnierze rosyjscy i okoliczni mieszkańcy. Zamek ma także swoja tajemnicę, tragiczną historię (patrz wpis " Kopciuszek z Dobrej) . Jeśli nie zanudziłam Was, to zachęcam do przeczytania następnego odcinka blogu.
Dziadek, późniejszy mąż babci Balbiny był stajennym ( koniuszym) u tegoż hrabiego. Czasami pełnił również funkcję stangreta, gdy pan zamku jechał w odwiedziny np. do pobliskiej Mosznej ( też jest tam piękny zamek, zwany zamkiem pijanego architekta). Po lewej stronie pałacu ( patrząc na zdjęcie) stał dom babci i dziadka, oddany do ich dyspozycji przez samego hrabiego. Solidny duży budynek, w którym urodził się mój ojciec i jego rodzeństwo. Pamiętam z dzieciństwa opowieści siostry taty, ciotki Agnieszki, o pięknej sali balowej w zamku hrabiego, gdzie jadano śniadania świąteczne, na które zapraszano całą służbę. O tym jak pięknie była urządzona oraz o kryształowym wielkim żyrandolu wiszącym nad stołem. Kiedy byłam już w szkole podstawowej rodzina doszła do wniosku, że należy pokazać mi miejsce urodzenia taty. Zajechaliśmy do parku otaczającego zamek. Tata od razu zaczął opowiadać: tu była droga, tam jeden staw, tu mostek itd. Wreszcie pojawiła się bryła zamku. Majestatyczne ściany , które zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Z daleka nie było widać,że to ruina, dopiero jak podeszliśmy bliżej , zobaczyłam ogrom zniszczeń dokonanych przez historię, upływający czas, ale i głupotę ludzi. Z opowieści ojca dowiedziałam sie, ze w czasie wojny zamek był bombardowany, a reszty zniszczeń dokonali żołnierze rosyjscy i okoliczni mieszkańcy. Zamek ma także swoja tajemnicę, tragiczną historię (patrz wpis " Kopciuszek z Dobrej) . Jeśli nie zanudziłam Was, to zachęcam do przeczytania następnego odcinka blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz