rodzina Skupień

rodzina Skupień
rodzina Skupień

niedziela, 20 października 2013

Dobra cz.1

Pomysł na ten wpis powstał w wyniku rozmowy z Pajolą i Generałem (moimi genealogicznymi przyjaciółmi), którą przeprowadziliśmy w drodze do Warszawy. Jechaliśmy na kolejne urodziny Genpolu i chcąc się bliżej poznać gawędziliśmy  o swoich poszukiwaniach genealogicznych, rodzinach. W którymś momencie nadmieniłam, że mój ojciec urodził się w Dobrej pod Opolem. Zauważyłam błysk zainteresowania w oczach Joli i usłyszałam: "Czy ten zamek jeszcze tam jest? Nie wiesz, co z nim się dzieje?". Oczywiście wiedziałam, bo jak miałam nie wiedzieć skoro przez całe swoje dzieciństwo słyszałam opowieści związane z tym pałacem. Moja opowieść wyraźnie poruszyła  słuchaczy, a Jola zasugerowała, abym opisała to wszystko. Rozmyślając nad tym w domu, pomyślałam; "kurcze, przecież w życiu naszej rodziny ciągle przewijały się jakieś pałace. Może nie wszystkie są aż w tak dużym stopniu związane z jej członkami jak Dobra, ale...". Postanowiłam więc opowiedzieć o wszystkich, tym bardziej, że przecież spora część z Was nie pochodzi z Opolszczyzny i może nie zna tych terenów, a warto je poznać bliżej. Zatem rozpoczynam opowieść. Na początek  Dobra związana z rodziną  Jenek.



                                                            To  pałac w Dobrej, stan z XIX w.

Pierwszy znany obiekt powstał w tym miejscu w XVIII w., a jego budowniczym był Erdmann Karol von Redern. Jednak już wcześniej w Dobrej mieściła się siedziba rycerska. Jak pisze Roman Sękowski w Herbarzu szlachty śląskiej na przełomie XIV i XV w. w dokumentach książąt opolskich występowali panowie z Dobrej. W 1780 r. pałac nabyła rodzina von Seherr-Thoss, która aż do 1945 r. posiadała majątek. Całkowita przebudowa obiektu w stylu neogotyckim wg projektów architekta Gottge-treu z Charlottenhof nastąpiła w latach 1857-1860. W 1945 r. pałac spłonął i popadł w ruinę  i wygląda tak:

                                                 http://www.k-k.pl/zamki/dobra.html

   W tym  zamku mama mojego taty, czyli babcia (a raczej jak mówią na Śląsku "ołma") Balbina, pełniła funkcję szefowej kuchni, a jak opowieść rodzinna głosi jej związki z hrabią Seherr-Thoss nie były tylko czysto służbowe.
   Dziadek, późniejszy mąż babci Balbiny był stajennym (koniuszym) u tegoż hrabiego. Czasami pełnił również funkcję stangreta, gdy pan zamku jechał w odwiedziny np. do pobliskiej Mosznej (też jest tam piękny zamek, zwany zamkiem pijanego architekta). Po lewej stronie pałacu (patrząc na zdjęcie) stał dom babci i dziadka, oddany do ich dyspozycji przez samego hrabiego. Solidny duży budynek, w którym urodził się mój ojciec i jego rodzeństwo. Pamiętam z dzieciństwa opowieści  siostry taty, ciotki Agnieszki, o pięknej sali balowej w zamku hrabiego, gdzie jadano śniadania świąteczne, na które zapraszano całą służbę. O tym, jak pięknie była urządzona oraz o kryształowym wielkim żyrandolu wiszącym nad stołem. Kiedy byłam już w szkole podstawowej  rodzina doszła do wniosku, że należy pokazać mi miejsce urodzenia taty. Zajechaliśmy do parku otaczającego zamek. Tata od razu zaczął opowiadać: tu była droga, tam jeden staw, tu mostek itd. Wreszcie pojawiła się bryła zamku. Majestatyczne ściany, które zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Z daleka  nie było widać,że to ruina, dopiero jak podeszliśmy bliżej, zobaczyłam  ogrom zniszczeń  dokonanych przez historię, upływający czas, ale i głupotę ludzi. Z opowieści ojca dowiedziałam się, że w czasie wojny zamek był bombardowany, a  reszty zniszczeń dokonali żołnierze rosyjscy i okoliczni mieszkańcy. Zamek ma także swoja tajemnicę, tragiczną historię (patrz wpis " Kopciuszek z Dobrej"). Jeśli  nie zanudziłam Was, to zachęcam do przeczytania  następnego odcinka blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz